Po opanowaniu poprawnego posługiwania się lustrzanką (ćwicząc na różnych roślinach, kotach, znajomych, a także domownikach, którzy nie mieli wyboru) przyszedł czas wybrać się na jakąś poważniejszą, zaplanowaną sesję – czyli taka, która miała konkretne miejsce, sukienkę i w sumie tyle (czego więcej trzeba było, jest ładna dziewczyna, sukienka – tak bardzo pro stylizacja). Wcześniej robiłam już zdjęcia znajomym, ale z tej sesji byłam po raz pierwszy w 100% zadowolona, aż do tej pory sobie wspominam 🙂
Dzień był ustalony, deszczu nie było, ale wisiał w powietrzu. Mimo wszystko ja, mój brat bodyguard (rodzice nie puszczali mnie samej ze sprzętem) i Eléonore wybraliśmy się na zdjęcia. Już podczas podróży autobusem zaczęło delikatnie padać, ale uparcie jechaliśmy z nadzieją poprawy pogody. I… rozpadało się jak tylko pojawiliśmy się na miejscu (w Ogrodzie Botanicznym). Byłam pewna, że już jest po sesji. Ku mojemu zdziwieniu, modelka stwierdziła, że skoro zmokła, to może pozować nawet w stawie 😀 Nie zastanawiałam się długo, brat trzymał parasolkę nade mną, a Eléonore pozowała w strugach deszczu, w opuszczonym przez wszelkie istoty botaniku. Żeby modelce było raźniej ja też weszłam do wody (a co!) i był to ostatni raz kiedy weszłam do tego stawu, nikomu nie polecam tego uczucia pod stopami kiedy nie jesteś do końca pewna czy nadepnęłaś na kijek czy coś Cię ugryzło.
Mimo paskudnej pogody humor nam dopisywał, a zdjęcia niemal same się robiły (marzenie :)). W tej całej sytuacji przede wszystkim dobrze się bawiliśmy i myślę, że dzięki temu udało nam się zrobić fajne ujęcia. Z tego wszystkiego współczuję tylko mojemu bratu – biedny, nie wiedział, że spędzi popołudnie chodząc za mną z parasolką 😀
Zamieszczam wybrane ujęcia, jedno z nich nawet zostało zaakceptowane na PhotoVogue 🙂 Ta sesja idealnie nadawała się na mój świeżo założony fanpage, wzbogacając moje Facebookowe portfolio.
Wspaniałe zdjęcia! Aż ciężko mi uwierzyć, że to pierwsza taka poważna sesja. Uwielbiam pierwsze zdjęcie <3
Pierwsze jest również moim faworytem 🙂 Poprzednie “sesje” nie były złe, ale to było na zasadzie “chodź, zrobię Ci jakieś zdjęcia”. Była to np. znajoma na łące w zwykłej koszulce i jeansach, albo fotki w centrum w równie codziennej stylizacji 😀